A tak na poważnie - kupiłem! Tak, w końcu koniec mozolnych poszukiwań, nocnych czytań aktów notarialnych, negocjacji, gdzie musiałem uważać, żeby nie powiedzieć do dewelopera "to spierdalaj na drzewo", nerwów, przeglądania ksiąg wieczystych, rozmów z sąsiadami, szukania dostawców internetu, biegania z poziomnicą, wąchania nieszczególnie pachnących panów budowlańców oraz uważania, żeby się do czegoś nie przykleić czy nie oprzeć o brudną/świeżą ścianę.
Kupiłem!
Gdzie? Rzut beretem od Wrocławia. Nazwy wiochy nie wspomnę, bo jeszcze deweloperzy, których przedstawiłem w nienajlepszym PR-owym świetle, znajdą mnie i skarcą :) Dojazd autem, łamiąc przepisy, zajmuje 3 minuty, bez łamania przepisów 5 minut. Zatem dużo bliżej niż wcześniej zakładana Lutynia (jakieś 20 minut szybciej, co w skali roku daje oszczędność 243 godzin za kółkiem, które mogę poświęcić na błogie opierdalanie się :) ).
Jest jeszcze jeden ogromny plus - budynek jest gotowy, po wszystkich odbiorach, budowany był ze środków własnych (nie ma hipoteki w księdze wieczystej). Budynek składa się z 10 mieszkań (trochę więcej niż zakładałem, ale cóż...) + 1 lokal usługowy - sklep, jedyny w okolicy i mogę do niego pójść na zakupy w klapkach :)

Standard wykończenia
To, co mnie mocno zaszokowało, to standard wykończenia. Budynek wygląda, jakby był budowany przez dewelopera "dla siebie" a nie "na sprzedaż". Pewnie dlatego, że 2 z 10 mieszkań kupiła rodzina dewelopera (bądź dostała, ale to mnie nie interesuje, bo się komuś w finanse staram nie patrzeć). Budynek ma 3 kondygnacje: parter, gdzie jest sklep + 4 mieszkania, piętro, gdzie jest 6 mieszkań (w tym moje) oraz... wielki, prawie 400m2 dach użytkowy pełniący funkcję tarasu, skąd widać okoliczne wiochy, śasiadki, Wrocław i oczywiście SkyTower :)
Deweloper szalał jeśli chodzi o materiały i wykończenie. Na klatce schodowej jest kamień (jakiś marmur czy inne cholerstwo, nie znam się na tym, ale ładnie wygląda), cała klatka schodowa jest przeszklona z elektrycznie otwieranymi oknami. Jest kurtyna powietrzna, daszki przy wejściu do budynku oraz przy balkonach są zawieszane, szklane.
Drzwi do lokali oraz okna i drzwi balkonowo/tarasowe są drewniane, nie PCV, co mnie chyba najbardziej zaskoczyło, bo pierwszy raz coś takiego widziałem.
Wokół domki jednorodzinne. Budynek znajduje się w małej wiosce, z kilkuset mieszkańcami. Z tego, co widzę, to "stara wioska", została właściwie zrównana z ziemią i zostały postawione na niej nowe domy. Wygląda nieźle.
Powyżej widok z jednej części tarasu dachowego. Zdjęcie stare, teraz taras wygląda dużo lepiej, ponieważ zostały wykonane deski tarasowe i jest przygotowany pod zasadzenie "terenów zielonych" :)
W budynku jest ogólnodostępna wózkarnia, światła zapalają się automatycznie, jest poprowadzona sieć komputerowa do każdego mieszkania (póki co nieużywana, ale w przyszłości...).
![]() |
Ogrzewanie gazem płynnym... |
Wszystko ma swoje minusy
Nie byłbym sobą, jakbym trochę nie pomalkontencił ;) Mieszkanie/budynek ma cztery podstawowe minusy:- Słaby jest układ mieszkania, ponieważ wybierałem "ochłapy", których "nikt nie chciał". Ogółem to mieszkanie to tak naprawdę kawalerka z osobną kuchnią i sporą (6,5m2) łazienką. Ja wezwałem budowlańca, porozpierdzielał trochę ścian i zrobiłem sobie z kuchni sypialnię (w wersji micro mini ;) ), instalacje wodne i elektryczne z kuchni przeniosłem do salonu, gdzie będzie po prostu aneks kuchenny. Teraz układ (dla mnie) jest niezły, choć pewnie niektórzy marudziliby, że w sypialni nie ma okna, ale dla mnie to raczej plus niż minus, ponieważ kładę się spać bardzo późno (koło 4-6 nad ranem) a śpię często do 13, więc światło zewnętrzne by mnie tylko wkurzało :)
- Ogrzewanie... gazowe... na gaz płynny... Koszta, koszta, koszta i słaby widoczek z klatki schodowej (na butle). Nie jest wesoło, bo ogrzewanie jest doprowadzone z wielkich butli przed budynkiem. Podobno w niedługim czasie ma być gazyfikacja, ale ja w takie bajki nie wierzę. Jak zrobią gaz ziemny, będę się cieszył, że płacę mniej. Póki co moje koszta to około 80% więcej niż ktoś, kto ma gaz ziemny.
- Budynek ma swoją oczyszczalnię, ponieważ nie została doprowadzona jeszcze kanalizacja. W sumie nie wiem, czemu to opisuję w minusach, bo w sumie nic się z tą oczyszczalnią nie dzieje, nie śmierdzi, nie wybija. Może dlatego o tym piszę, żeby mieć czyste sumienie :)
- Widok z balkonu mam wprost na ogródki sąsiadów + w części mogę zajrzeć sąsiadowi przez okno. W sumie, jakbym się mocno rozpędził, to kto wie, czy bym sąsiadce do wyrka nie wskoczył ;)
Klatka schodowa
To tyle z minusów, innych nie zauważam. Choć w sumie mógłbym dowalić jeszcze jeden, taką lekką ujmę na honorze - mam najmniejsze mieszkanie w budynku, reszta jest dużych (~80m2), jednakże z drugiej strony mam chyba największy metraż przypadający na jedną osobę - mieszkam sam, więc mam całe 40m2 dla siebie a niektórzy mieszkają w 5 osób na 80 metrach :)
Plusy
Tych na szczęście jest więcej :)- Jak już wspomniałem - niezły standard wykończenia. Ładna klatka schodowa, daszki szklane, drzwi drewniane, pitu pitu pitu
- Dobry dojazd z Wrocławia, właściwie z miejsc, skąd jeżdżę, to chyba najlepszy ze wszystkich, jakie do tej pory rozpatrywałem. Korki są, oczywiście, bo to w końcu Breslau, ale do tego jestem już przyzwyczajony.
- Miejsce parkingowe w cenie, choć miejsca do parkowania to chyba nigdy nie zabraknie, bo to już ostatnia linia zabudowy (póki co :) ) i przy drodze może milion aut stanąć. Poza tym jesteśmy jedynym budynkiem wielorodzinnym w okolicy, pozostałe to domki a one mają garaże bądź swoje miejsca parkingowe.
- Mieszkanie gotowe, do kupienia, do wprowadzenia właściwie "od razu". To było dla mnie bardzo ważne, bo do tej pory przeglądałem tylko "dziury w ziemi" a tam mogło wszystko "pójść nie tak", mógł paść deweloper, budynek nie powstać a ja pieniądze bym utopił. Tu tego problemu nie było, więc spałem/śpię spokojnie :)
- Cena jak za standard/lokalizację/udogodnienia wprost rewelacyjna. Do tego doszedł fakt, że mogę się wcześniej przeprowadzić niż do budynków, które są dopiero w budowie, więc odpadł mi kilkumiesięczny koszt czynszu za wynajem mieszkania (a jest dość wysoki). Z moich przeliczeń zaoszczędziłem na tym, że kupiłem "gotowe mieszkanie" około 12-15 tysięcy złotych (porównując do wcześniej przeze mnie rozpatrywanej Lutyni).
- Mały deweloper - tak, to plus! Dlaczego? Bo mam numer telefonu do chłopa, wiem gdzie mieszka, nawet po podpisaniu aktu własności odbiera ode mnie telefony, ba, nawet wczoraj przyjechał do mnie na wizję lokalną (o godzinie 21), bo go o to poprosiłem. Poza tym w tym budynku mieszka jego rodzina, więc on nie może sobie pozwolić na "niedociągnięcia" i niezamknięte tematy.
- W 90% fajni sąsiedzi :) Niepoliczylion razy zapraszali na herbatkę czy wpadali na pogawędkę/papieroska. Czasem, zamiast pracować, herbatkowałem się z sąsiadami i tak dzień minął a ja z robotą w przysłowiowej dupie :) Dodatkowo, po zapoznaniu z sąsiadami, okazało się, że mamy taki misz-masz zajęć, których się imają, że aż strach. Jedni pracują na wysokich stanowiskach w MOPS'ie, mamy sąsiada zawodowego żołnierza, który podobno lata na F16, stolarza, który robi zajebiste meble, tylko, że mnie na nie nie stać :), właścicieli dość dużej firmy budowlanej...
- Niski czynsz, właściwie niezauważalny w domowym budżecie.
- BRAK SAMOLOTÓW, za to czasem ciuchcia 5km obok przejedzie i na zewnątrz budynku słychać (w środku oczywiście cicho jak na pogrzebie :) )
- Duża, dobrze ustawna łazienka. Na chwilę obecną już zamontowałem wannę (ttaaaaakkkk! w końcu mam wannę!!!), kibello oraz podmywacz dupy, znany wszystkim jako bidet :). Dodatkowo jest miejsce na osobną kabinę prysznicową (ale to na wiosnę) oraz normalnych rozmiarów pralko-suszarkę.
- Sklep pod nosem. Czynny od poniedziałku do soboty do 21, w niedzielę do 18. Jak czytasz to właścicielu, Robercie, to błagam - zrób w niedzielę do 20 :) Będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem :)
- Wysokość parteru to 3,3m a pierwszego piętra (gdzie mieszkam) 3m, więc jest efekt "dużej przestrzeni", który wizualnie powiększa moją klitkę.
Dobra, na dzisiaj tyle :) Lecę pracować, bo sufity malować trzeba ;)